piątek, 4 grudnia 2015

Pas do pończoch - moje przeżycia z szyciem

piątek, 4 grudnia 2015
Witajcie!

Zdecydowałam się na serię postów, w których opowiem Wam trochę o rzeczach, które szyję. Często podczas szycia w głowie rodzi mi się wiele nowych pomysłów i koncepcji, ale napotykam również na problemy, nad którymi główkuję trochę czasu, a rozwiązanie jest czasem tak banalne, że zaskakuje mnie moja głupota ;)
Fanpage nie jest odpowiedni dla takich opowieści, dlatego macie okazję dowiedzieć się czemu prosty z pozoru pas sprawił mi kilka trudności. Jednak jestem zadowolona z efektu końcowego jak na drugi pas jaki w życiu szyłam :)



Pas składa się z pięcio panelowego wykroju. Z rysowaniem pracowało mi się bardzo dobrze, opracowywanie własnej wizji to przyjemna sprawa. Pod górkę miałam jednak z rozrysowaniem i umieszczeniem 4 podwiązek z każdej strony. Ale jak to się mawia: dla chcącego nic trudnego. Dałam radę.

Pierwszy problem na jaki napotkałam się, to przesyłka. Zamówione zza granicy metalowe żabki oraz regulatory miały dojść w ciągu 3 tygodni, ja natomiast czekałam ponad miesiąc. W pewnym momencie zanikł w ogóle numer nadania paczki, więc stresu było nie mało.

Samo szycie było niezwykle proste. Przyzwyczajona jestem do 14 lub 12 paneli, które musiałam łączyć w gorsetach. W tym wypadku 5 było zszyte momentalnie.

Kiedy pas był już prawie gotowy, koronka została naszyta, podwiązki doczepione, pojawił się kolejny problem. Nigdzie w Poznaniu nie mogłam dostać gumki z falbanką! Naprawdę. Zaszłam do Frani na mostowej oraz do Bławatka przy placu Wielkopolskim, dopiero w pasmanterii przy galerii MM dostałam to co chciałam. Zaliczyłam tourne de Poznań.

Polubiłam również przygotowywanie kokardek, które ozdabiają podwiązki. Mogłabym robić ich setki. Zdecydowanie polecam tę pracę, aby się odstresować.

No i ostatnim problemem okazała się guma w pasie. Niestety w niektórych miejscach podczas szycia zygzakiem nitka od spodu nie łapała górnej, przez co ścieg był nierówny, a stopkę musiałam dociskać dłonią. Wzorowałam się na pasach Grety, gdzie w talii zastosowany jest zygzak. Teraz wiem, że niepotrzebnie. Prułam to miejsce parokrotnie. Następnym razem zdecyduje się na zupełnie inny sposób wszycia gumy.


Podsumowując, stwierdzam, że przy szyciu tego pasa pracowało mi się całkiem dobrze. Wiem już co powinnam poprawić (tak, tak. felerna guma). Będę również pracować nad własnym wykrojem i może już niebawem przymierzę się do uszycia pierwszego gridle lub pasa gorsetowego :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz