piątek, 31 lipca 2015

Ja i moja eko-torba!

piątek, 31 lipca 2015

Cześć!




Dziś chcę Wam przedstawić nietypowy przypadek kolekcjonerstwa, jakim jest zbieranie bawełnianych torebek. Jedni zwą je taszkami, inni tytkami. Wykonane z bawełny, ekologiczne, łatwo łapiące brud, ponieważ najczęściej do ich szycia używa się materiału w naturalnym beżowym kolorze.
Chciałabym przedstawić Wam parę plusów używania takich torebek.

1 - tytka ozdobiona nadrukiem przy użyciu linorytu Jana Szopy 
2- torba na piwo, kupiona na Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa, w tym roku. Pokryta od środka PCV, który zabezpiecza przed rozlaną cieczą. 
3 - taszka zakupiona w sklepie Tiger. Niestety nadruk trochę się sprał, ale w cenie 2 euro, czego można było się spodziewać?


Po 1: Uszyte z bawełny są ekologiczne, więc po zużyciu, rozdarciu, zawsze można przekazać je do recyklingu.

Po 2: Zajmują naprawdę mało miejsca! Swojego czasu miałam ich już tak dużo, że nie mieściły się w szufladzie. Ale była to kolekcja około 15 sztuk :) Taka torebka złożona na dwa razy, zajmuje mniej miejsca od koszulki na półce.

Po 3: Wszystko się w nich mieści. Serio. Historia życiowa: Kiedyś tak się zagadałam z bratową, że zapomniałam skasować biletu w tramwaju i jak to w życiu bywa, odbyła się kontrola. Biała na twarzy zaczęłam szukać w tytce... i tak zleciały 3 minuty, Pan kontroler się znudził i odpuścił :D
A tak na serio. Nie raz zdarzało mi się robić po drodze zakupy wracając z uczelni do domu. Poza zeszytami, portfelem, kupą pierdół, które kobieta ma zwyczaj nosić w torebce, mieści się tam bochen żytniego chleba, mleko i jogurty.

Po 4: Taki krzyk mody. W Poznaniu popularne są tytki autorstwa Jana Szopy, który własnoręcznie projektuje wzory i "drukuje" je przy użyciu linorytu. Mogę szczerze polecić projektowane przez niego torby (a także plecaki-worki). Jedną kupiłam ponad dwa lata temu i trzyma się do dziś. W dodatku ma zachęcającą cenę: 25 zł za oryginalną torebkę. Można je kupić na Starym Rynku oraz na ul. Półwiejska. Link do strony Pana Szopy: KLIK!

Po 5: Jest bardzo elastyczna. Tak jak moja skórzana teczka niemożliwa jest do przewiezienia rowerem, tak ekologiczna tytka zawsze mieści się w koszyku. Ba! Nawet ustępuje miejsca zakupom.

Moje eko-torebki to najczęściej zdobycze z festiwalów piwa lub otrzymane w gratisie przy zakupach. Wiem, że większość osób ma zwyczaj używać takich torebek jako torby na zakupy (i chwała im za to, że nie używają foliówek!) lub jako worki na ciuch w-f'owy. Ja akurat mam to w tyłku i używam ich na co dzień jako zwykłą torebkę, czerpiąc przyjemność z wymienionych wyżej 5 punktów, w szczególności z 3 ;)





Swojego czasu widziałam pomysłowy gadżet jakim jest "wkład" do eko-torby. Wkład ten wygląda jak kosmetyczka z dodatkowymi przegródkami, kieszonkami i innymi bajerami. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, szczególnie, gdy posiadamy większą ilość ukochanych torebek, a doskwiera Wam brak kieszonek na telefon czy chusteczki. Link do cwanego ustrojstwa: KLIK!
Taki organizer można uszyć również samemu. Udało mi się znaleźć ciekawy wykrój i postaram się w sierpniu wykonać tutorial, jak taki organizer samemu wykonać.




To byłoby na tyle! Idźcie w świat z Waszymi eko-torbami i delektujcie się ilością miejsca jaka Wam ona daje do zagospodarowania.

A Wy nosicie eko-torby? Jeśli tak to w jaki sposób je wykorzystujecie? Piszcie w komentarzach! :)

Pozdrawiam, Ala


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz